Czy da się i jak wygląda trwanie w związku z osobą, która zajmuje się psychoterapią? Podejrzewam, że niektórych cieszyłby fakt posiadania psychoterapeuty w domu – taka darmowa terapia na co dzień. Są zapewne i tacy, którzy od razu powiedzieliby „Nigdy w życiu, mój partner/partnerka cały czas by mnie analizował!”. Sama często spotykam się z różnymi opiniami na ten temat. Czasami wzbudzają one mój uśmiech, ale czasami złość. Dlatego spróbuję się rozprawić z mitami na ten to ideał?Prawdopodobnie pewna grupa ludzi będzie idealizować osobę, która jest terapeutą. Będzie im się wydawać, że być może ta osoba jest silniejsza niż inni, odważniejsza, nie ma wad, problemów, no bo jak to? Psycholog, terapeuta, który ma problemy!? Otóż prawda jest taka, że ma – jak każdy. Ba! Gdyby nie miał żadnych, z niczym się w życiu sam nie zmagał, jak miałby zrozumieć ludzi, którzy je mają? Faktem jest, że terapeuta powinien być zdrowszy od swoich pacjentów, przejść swoją własną terapię, ale nie idealny. W związku z tym osoba, która z takim wyidealizowanym obrazem terapeuty wejdzie w relacje, dość szybko spotka się z rozczarowaniem, lub po prostu z rzeczywistością, gdy okaże się, ze terapeuta jest po prostu człowiekiem jak każdy inny. Ma wady, zalety, swoje humory, czasami niepotrzebnie się złości, partner-terapeuta będzie mnie ciągle analizował?Druga grupa to będą osoby, które powiedzą: „Związek z psychologiem? Nie. Nigdy!”. Pierwszym i często spotykanym argumentem jest: „będzie mnie oceniał i analizował”. Paradoksalny jest fakt, że ten sam powód, który dla niektórych będzie straszakiem, dla tych, którzy nastawieni są na poznanie siebie może być zaletą. Jednak prawda jest taka, że praca terapeuty jest pracą angażującą i trudną. Ważna jest higiena, pracujemy w gabinecie, jesteśmy za to opłacani, poza gabinetem oddychamy :). Podejrzewam, że tendencje do oceny i analizy swoich bliskich, rodziny i przyjaciół, mogą mieć osoby, które są jeszcze w trakcie studiów psychologicznych lub dopiero rozpoczęły pracę w tym zawodzie, ale ta przypadłość najczęściej dość szybko na pewno ma problemy ze sobą…Kolejnym argumentem przeciw będzie: „psycholodzy to nienormalni ludzie, psychologię studiują osoby, które same mają problemy ze sobą i chcą sobie pomóc”. Prawdopodobnie zdarzają się i takie osoby, ale nie można generalizować. Bo ile jest osób, które mają problemy ze sobą i nie studiują psychologii (np. pani pracująca w sklepie też może mieć problemy ze sobą, ale raczej nikt poznając ją nie zastanawia się nad tym, czy aby na pewno to jest dobry materiał na związek)? Czy są w ogóle ludzie, którzy nie mają żadnych problemów? Co do psychologa, powiedziałabym, że to osoba, która ma problemy i jest ich świadoma. Wiele zresztą osób decydujących się na studiowanie psychologii, aby nauczyć się radzić sobie z własnymi problemami nie zostaje później terapeutami. Ale zawód psychologa czy psychoterapeuty faktycznie jest przez niektórych owiany złą zrozumie, ale ma swoje własne potrzebyMyślę, że w relacji z osobą, która jest psychoterapeutą, z pewnością można oczekiwać większego zrozumienia, a co za tym idzie akceptacji. Ale związek nie oznacza od razu miłości bezwarunkowej – ta zarezerwowana jest dla matek. Więc zrozumienie owszem, ale w granicach, obok których są też wymagania i własne potrzeby. Jeśli nie będą one zaspokajane, nawet w sytuacji, gdy partner-terapeuta rozumie pobudki i zachowania, związek może się nie udać. Kiedyś na sesji usłyszałam od klienta, że złości się na swoją partnerkę, ponieważ nie daje mu ona przestrzeni, że nie ma dla niego tyle czasu, ile by chciał, że sama dużo mówi o sobie, czasami za dużo. W odpowiedzi na pytanie, czego by oczekiwał, odpowiedział: „Chciałbym, żeby była taka jak pani, rozumiejąca, słuchająca, zaciekawiona mną.” Odpowiedziałam mu wówczas, że tylko w gabinecie jest możliwa relacja tak jednostronna (jeśli mówimy o zdrowej relacji), że na miejscu jego partnerki też chciałabym, żeby mnie słuchał, miałabym swoje potrzeby, które chciałabym, by były w tej relacji realizowane. Podczas terapii, terapeuta znajduje się niejako w roli rodzica, takiego „wystarczająco dobrego”, stąd jednostronność relacji oraz bezwarunkowe przyjmowanie klienta. Związek to zupełnie inna bajka 🙂Z pewnością terapeuta w związku będzie osobą, która dobrze rozumie co się dzieje, ale nie znaczy to, że za tym rozumieniem będzie szło godzenie się na wszystko i akceptacja, czasami będzie musiał zawalczyć o siebie. Z pewnością będzie to często osoba otwarta na rozmowę, na emocje – swoje oraz partnera. Jednak czasami, po kilku sesjach w gabinecie, wróci do domu, zamknie się w pokoju i będzie chciała słyszeć już tylko swoje myśli, i trudno będzie jej zmieścić w sobie jeszcze problemy partnera czy więc da się być w związku z terapeutą?Warto pamiętać, że terapeuta to zwykły człowiek wykonujący swoją pracę poza domem. Czy to, jak wygląda codzienność życia definiowane jest przez pracę wykonywaną przez osoby w związku? Dla większości ludzi zawód nie jest głównym kryterium w doborze partnera. Dlaczego więc miałoby być inaczej w przypadku, kiedy jedna z osób jest psychoterapeutą? Czy więc warto i czy da się być w związku z terapeutą? Ani mniej, ani bardziej niż z każdym innym człowiekiem, przedstawicielem każdego innego zawodu. 🙂 Autor: Katarzyna Sokołowska Psycholog, psychoterapeutka, specjalistka psychoterapii uzależnień. Ma doświadczenie w pracy w terapii indywidualnej i grupowej oraz prowadzeniu warsztatów: radzenia sobie ze stresem i złością, dla osób, które zauważają u siebie problemy w relacjach. Pracowała z ofiarami przemocy, uzależnionymi/współuzależnionymi, DDA i DDD oraz z osobami LGBT. W pracy terapeutycznej relacja jest dla niej sednem. Pracuje w podejściu psychodynamicznym, wykorzystuje elementy terapii behawioralno-poznawczej, narracyjnej. Wychowuje dwa teriery irlandzkie, od których wciąż uczy się pokory, odpowiedzialności oraz empatii i szacunku do świata.
Związek z osobą, która nie zakończyła poprzedniej relacji, także prawnie, naraża na wiele trudnych sytuacji. Nowa partnerka będzie musiała być świadkiem napięć, lęku przed rozwodem, konfliktów z żoną. Jest to obciążenie dla rodzącego się związku. O ile do niego dojdzie.Od bardzo dawna podczytuję to forum, ale Twój post skłonił mnie do zabrania głosu. Z góry uprzedzam, ze wiem, o czym piszę, ponieważ sama kiedyś w swojej głupocie wplątałam się w romans z żonatym facetem, starszym ode mnie o 15 lat. Byłam także "na bieżąco" świadkiem romansu mojej zamężnej koleżanki (której odbiło po pół roku małżeństwa).
„Z perspektywy czasu wiem, że nie powinnam wchodzić w tę relację” - wyznała aktorka po latach, wspominając swój związek z żonatym mężczyzną. Olga Frycz: Rozbiła małżeństwo
może ja tak pisze bo mam inny system wartości - dla mnie romans/związek z żonatym facetem nie wchodzi w rachubę. Ale jak pisałam wcześniej nie oceniam- każdy zyje wg własnych reguł i z własnym sumieniem. Jeśli ktoś zakochał się w żonatym facecie to ok może ale inna kolejność 1. odejdź od żony 2. weź rozwód 3. bądźmy razem.
Odp: Jestem zmęczona życiem z żonatym mężczyzną. Jak się nad tym dziewczyno dobrze zastanowisz to dojdziesz do takich samych wniosków jak reszta tu piszących. Nikt nie chce Tobie źle, ale jesteś i będziesz tą drugą i albo się z tym pogodzisz albo zostaw ich i stworz realny związek. .