Teresa Lipowska nie miała szczęścia w pierwszym małżeństwie. Partner ją zdradzał, a także wielokrotnie oszukiwał. Czara goryczy przelała się, gdy Andrzej Lipowski podstępem nakłonił kobietę do wyprowadzenia się z ich mieszkania. Aktorka nie wierzyła, że uda jej się ponownie zaufać mężczyźnie. Znudziłam mu się.
Właściwie nie wiem, czemu tutaj piszę. Szukam rozgrzeszenia? Zrozumienia? Pewnie znajdę hejt. A tak naprawdę chyba chcę po prostu coś z siebie wyrzucić, bo jestem zmęczony ciągłym trzymaniem tego wszystkiego w sobie. Jestem ledwie po 40-tce, jest syn i żona. Małżeństwo od czternastu lat. Według mnie szczęśliwe. Jestem zakochany w żonie. Jasne, że nie ma żadnych motylków w brzuchu na sam widok, ale zdecydowanie to miłość, pociąganie, pożądanie, a nie tylko przywiązanie po latach małżeństwa. Naprawdę jest dobrze. W domu, w życiu, w łóżku również. Seks jest w porządku. Wiem, jak to głupio brzmi - "w porządku". Ale naprawdę. Uwielbiamy się wzajemnie w łóżku. Jest nam oboje dobrze. Być może nie tak często jak kiedyś przez codzienność życia, być może nie zawsze i za każdym razem każde z nas osiąga szczyt, ale wg. mojej subiektywnej oceny - jest naprawdę świetnie. Jeżeli czegokolwiek mi brakuje, to radzę sobie - mówiąc wprost - na "własną rękę" z filmami dla dorosłych. Ale myślę - jestem subiektywnie pewny - że akurat ten aspekt jest pod moją kontrolą. Nie chodzi mi o tą kwestię w tym wpisie. Rzecz w tym, że pięć lat temu zmieniłem pracę. Inne miejsce, inne środowisko, inne kontakty, inni ludzie. Była tam również "taka jedna" koleżanka. Niech będzie że Patrycja ;-). Gdzieś tam złapaliśmy lepszy kontakt. Trochę czasu spędzaliśmy gdzieś tam obok siebie, gadając. Wpadając gdzieś tam w biurze jednym czy drugim, na przerwie jednej czy drugiej. Wiem, jak to wygląda; koleżanka z pracy - początek romansu. Ale to nie tak. Nie całkiem tak. Nie typowo tak. Zaczęliśmy się kontaktować z Patrycją, pisać przez komunikatory poza pracą itp. Rozmowy były coraz bliższe, bardziej intensywne, prywatne. "Zrobiła mi się" z niej przyjaciółka - muszę przyznać, że nie mam takiej bliskiej osoby. Jest żona i... nikt inny. Przy czym dla żony nie jestem przyjacielem tylko staram się być kimś bliższym, idealnym, nie popełniającym błędów - co oczywiście mi się nie udaje i generalnie mam już za sobą okresy czystej nienawiści wobec siebie. W każdym razie - kiedyś tam moja żona zajrzała sobie do mojego telefonu, przeczytała moje rozmowy z Patrycją, pokłóciliśmy się. Poczuła się zdradzona stopniem zażyłości. Uważam że miała prawo do tego, by mnie sprawdzić, kiedyś już z inną dziewczyną miałem taki bliski kontakt - nie fizyczny, ale przez wiadomości itp. Też wtedy poczuła się zdradzona, chociaż dla mnie były to tylko rozmowy, wymiana poglądów, dyskusje. Nieważne, wracając do Patrycji. Żona zrobiła mi awanturę. Był kryzys. Odciąłem się nieco od Patrycji ale... po prostu nie umiem. Mam głębokie poczucie że potrzebuję jej. To nie jest seksualny kontakt. Bliski, ale nie fizyczny. Od jakiegoś czasu między mną i Patrycją pojawiło się coś więcej. Większe przywiązanie, zdaliśmy sobie sprawę że podobamy się sobie wzajemnie. Fizycznie, psychicznie. Gdy jesteśmy razem, coś dziwnego dzieje się z czasem - znika blyskawicznie. Zgodność charakterów i tak dalej. A jednocześnie jest tak inna od mojej żony. I przez obecność Patrycji nie zmienia mi się nic wobec mojej połówki. Zamiast ciągłych frustracji, które chowałem w głębi pojawił mi się względny psychiczny spokój. Ostatnio z Patrycją zaczęliśmy się zbliżać tak nie tylko psychicznie, ale również fizycznie. Nie mamy dużo możliwości - nie spotykam się z nią w innych miejscach niż praca, nie biorę udział w firmowych imprezach integracyjnych ani wyjazdach, jest tylko praca. Gdy mamy dla siebie gdzieś na przerwie w biurze, trochę czasu raz na miesiąc to jest dobrze. I nie robimy wtedy nie wiadomo czego - żadnych seksualnych zbliżeń. Po prostu przytulenie, chwyt dłoni, bliska rozmowa i tyle. Ostatnio mieliśmy niespodziewanie trochę więcej czasu i prywatności, więc mogliśmy dać sobie nieco więcej bliskości. Ale nie było między nami nawet pocałunków, nie mówiąc o seksie - przecież to miejsce pracy! Po prostu kilkanaście minut przytulania które dało nam trochę przyjemności. Z jednej strony źle się z tym czuję - wiem, że moja żona potraktowała by to jak jawną zdradę - czyż nie? Mówiąc ordynarnie wprost "obściskuję się" z inną kobietą. Z drugiej strony - traktuję to, oboje z Patrycją traktujemy to jako wentyl bezpieczeństwa. Oboje wiemy że pójście do łóżka i seks byłby ślepą uliczką i rozpieprzeniem wszystkiego, co mamy prywatnie poza tym. I wiemy oboje, na sto procent, że nigdy nie pójdziemy ze sobą do łóżka. Po prostu nie. To, na co sobie pozwalamy, to odrobina nieco innej bliskości niż ta, którą mamy w domach. Tyle, tylko tyle i aż tyle. Źle się z tym czuję. Ale nie żałuję. Całe życie chyba rezygnowałem niemal zawsze z moich potrzeb na rzecz innych. Odpuszczałem, ustępując, poddając się. Myślę że w dużej mierze mam postawę pantoflarza. Tym razem, z Patrycją, mam wrażenie że wreszcie dbam o to, co ja chcę i czego potrzebuję. Tej innej bliskości, w drobnych kawałkach. Jednocześnie wciąż staram się być blisko mojej żony. Oboje z żoną jesteśmy blisko siebie. Cieszymy się sobą, staram się okazywać emocjonalną bliskość - nie fałszywie! Naprawdę to czuję. Tą bliskość wobec żony. Ale potrzebuję też tego kontaktu z Patrycją. Zwłaszcza że nie oszukuję jej. Ona ma takie same odczucia. Myślimy dokładnie tak samo. Dla mnie to taki wentyl. Nie pójdę do łóżka. Nie rozpieprzę rodziny i małżeństwa. Po prostu łapię oddech od swoich frustracji. Zasługuję na hejt? Czy na zrozumienie?
Całą noc nie zmrużyłam oka. Bartek chrapał w najlepsze, a ja zastanawiałam się, czy jestem aż tak ślepa, żeby nie dostrzegać oczywistych faktów. „A jeśli on od dawna ma romans z tą kobietą? Co, jeśli od dawna ze sobą sypiają, a ja jestem pośmiewiskiem całego wydziału?”, myślałam przerażona, chlipiąc w poduszkę.
Nie potrafię być szczęśliwa w związku. Co mam robić ?Dlaczego nie jestem szczęśliwa w związku?Kiedy zdecydować o zakończeniu związku?Nie potrafię być szczęśliwa w związku. Co mam robić ?Szczęście to niezwykle pożądany stan i powinien nam towarzyszyć, zwłaszcza w związku. Dobre samopoczucie, miłość czy spełnienie w kwestiach łóżkowych zdecydowanie właśnie ze związkiem się kojarzą. A co jeżeli jest odwrotnie? Jeżeli czujesz, że relacja z partnerem nie dała Ci tego, na co liczyłaś i czego oczekiwałaś? Co robić, kiedy jesteś nieszczęśliwa w związku?Dlaczego nie jestem szczęśliwa w związku?Przede wszystkim musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, co ma wpływ na Twoje samopoczucie? Co jest głównym powodem tego, że nie odnajdujesz już szczęścia w związku i od kiedy trwa ten stan? Co należy do najczęstszych przyczyn braku zadowolenia ze swojego życia z partnerem?Partner nie spełnił Twoich oczekiwań. Wydawało Ci się, że ten mężczyzna będzie idealnym towarzyszem do podróży, a może myślałaś, że pomoże Ci w domowych obowiązkach? Tutaj najczęściej pomaga zwyczajna rozmowa. Spróbuj delikatnie poruszyć tematy, które Cię nurtują i zapytaj jak on to widzi. Być może okaże się, że uda się wpłynąć na jego zachowanie. Pamiętaj tylko, żeby zachować spokój i nie dać mu odczuć, że niepowodzenie między Wami jest tylko i wyłącznie jego jesteś zadowolona z życia intymnego. Niestety, to bardzo delikatny temat. Tutaj także pomóc może rozmowa, ale jeżeli obawiasz się jak zareaguje, to po prostu spróbuj następnym razem po prostu przejąć inicjatywę. Spełnienie seksualne jest bardzo ważne dla związku i wszelkie problemy z tego wynikające należy rozwiązywać jak możesz się realizować i spełniać. Twój partner uniemożliwia Ci zawodowy rozwój? Blokuje Twoją karierę lub nie wierzy w Ciebie i notorycznie podcina Ci skrzydła, krytykując Twoje pomysły? To poważny sygnał ostrzegawczy aby dokładnie przyjrzeć się tej relacji! Nikt nie ma prawa zabraniać Ci spełniać swoich marzeń, a zakochany mężczyzna ma za zadanie wspierać Cię i dopingować. Czujesz się osaczona, ograniczona lub jesteś źle traktowana. Przemoc psychiczna czy fizyczna jest powodem to ewakuacji z takiego układu! Jeżeli masz poważne podstawy aby twierdzić, że partner może być niebezpieczny lub zagrażać Ci w jakiś sposób to najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie lub poproszenie kogoś o zdecydować o zakończeniu związku?Nieszczęśliwy związek, w którym jesteś ofiarą partnera powinien być bez dwóch zdań jak najszybciej zakończony. Jeżeli sama nie potrafisz tego zrobić, to nie bój się prosić o pomoc kogoś, komu ufasz lub zwróć się do przeznaczonych do tego jednostek, czy specjalistów. Ale co jeżeli po prostu czujesz, że uczucie się skończyło lub, że mężczyzna obok którego codziennie się budzisz zwyczajnie przestał wyzwalać w Tobie takie emocje, jak kiedyś? Tak naprawdę podświadomość podpowiada Ci co masz robić. Jeżeli jeszcze wierzysz, że może być dobrze, to zawsze warto podjąć próbę rozmowy. Bywa jednak i tak, że doskonale wiesz, że tego nie da się już naprawić, a na samą myśl o tym, że mogłoby się cokolwiek zmienić czujesz, że to i tak nie ma sensu, to wówczas nie bój się zakończyć takiej relacji. Mimo tego, że być może zranisz drugą osobę, to pamiętaj o tym, że prędzej czy później i tak by do tego doszło. Udany związek to taki, w którym obie strony są w pełni usatysfakcjonowane. Tylko wtedy ma on sens i pozwala osiągnąć stabilizację i spokój. Jeżeli nie masz pojęcia co robić, to daj sobie czas. Wyjedź gdzieś lub wymyśl coś, abyś mogła pobyć kilka dni sama. Zobacz jak się czujesz, czy tęsknisz i wsłuchaj się w siebie. To często świetne rozwiązanie aby nabrać dystansu i zrozumieć swoje potrzeby. Walcz o szczęście i nie rób nigdy nic na siłę. To nikomu nie służy! Jeśli spodobał Ci się ten artykuł lub korzystasz z mojej wiedzy na swoim blogu lub stronie www to wstaw proszę u siebie link do źródła: Tagi: ⭐ dlaczego nie jestem szczęśliwa w małżeństwie, kocham go, ale nie jestem z nim szczęśliwa, nie jestem ważna dla męża,
Re: Jestem szczęśliwa!!! Doskonale Cię rozumiem, bo sama jestem w takim euforystycznym stanie. Odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży, w ogóle nie kłócę się mężem. Jesteśmy już 8 lat poślubie a mi się wydaje, że to miesiąc miodowy. Podejrzewam, że to się da naukowo wyjaśnić – muszą się wydzielać odpowiednie
Nie jestem szczęśliwa w związku - taka myśl dopada czasem każdego z nas. Czasem jednak myśl "nie czuję się szczęśliwa w związku" może oznaczać poważniejszy kryzys relacji. Co zrobić w momencie, gdy relacja z partnerem przestaje nam dostarczać satysfakcji? Każda para ma swoje lepsze i gorsze chwile. Nawet najszczęśliwszym związkom zdarzają się "ciche dni" lub większe kryzysy. Jednak prawdziwy problem pojawia się, gdy jeden z partnerów przez dłuższy czas czuje się nieszczęśliwy w związku, który do tej pory mu odpowiadał. Fakty są takie, że ludzie potrafią tkwić w nieszczęśliwych związkach przez długie lata. Czasem z przyzwyczajenia, czasem z lęku przed samotnością, a według naukowców z Uniwersytetu w Utah także dlatego, bo wydaje im się, że partner nie poradzi sobie bez nich, gdy już się rozstaną. Okazuje się, że im bardziej nasz partner wydaje nam się od nas zależny, tym trudniej jest nam zakończyć relację z nim. I mimo że związek nie należy do udanych, martwimy się o tę drugą osobę i nie chcemy jej zranić. Nie jestem szczęśliwa w związku - przyczyny Jeśli właśnie stwierdziłaś: "nie jestem szczęśliwa w związku", koniecznie powinnaś zacząć działać. Pierwszym krokiem powinno być ustalenie, dlaczego twój związek przestał ci sprawiać radość. Chcąc zmienić ten stan, musisz najpierw dociec, gdzie leży jego przyczyna. W takich sytuacjach rzadko istnieje jeden, wyraźny powód. Niszczenie związku jest procesem, na który zwykle składa się wiele różnych czynników. Gdzieś jednak się to wszystko zaczęło. Warto zastanowić się, kiedy tak naprawdę pojawiły się pierwsze oznaki kryzysu. Daj sobie czas do namysłu i ustal, dlaczego nie czujesz się szczęśliwa w związku. Czy na pewno chodzi o samą relację, czy może problem dotyczy twojego partnera? Co takiego się między wami zmieniło, że nie czujesz się z nim tak dobrze, jak kiedyś? Nie jestem szczęśliwa w związku - czyja to wina? Dylemat pt. "nie jestem szczęśliwa w związku", przy pewnym nakładzie pracy, może zostać rozwiązany. Zawsze jednak wymaga to dobrych chęci ze strony obu partnerów. Podstawą jest zasygnalizowanie drugiej osobie, że istnieje problem. Można też wspólnie podjąć próbę ustalenia, na czym on polega. Powinnaś się dobrze zastanowić, zanim uznasz, że to partner jest odpowiedzialny za to, że nie jest wam już tak dobrze, jak kiedyś. Bardzo rzadko wina leży tylko po jednej ze stron. Weź pod uwagę, że sama też mogłaś się przyczynić do tego, że nie czujesz się szczęśliwa w związku. Rutyna w związku, brak czasu, nie zauważanie emocjonalnych potrzeb drugiej osoby - to tylko niektóre z czynników, które źle wpływają na związek. Po pewnym czasie mogą się nawet przyczynić do znacznego ochłodzenia uczuć między partnerami. Żeby to zmienić, oboje musicie zacząć nad sobą pracować. Nie jestem szczęśliwa w związku - co robić? Zamiast zamartwiać się i rozmyślać: "nie jestem szczęśliwa w związku", zacznij podejmować konkretne działania, by to zmienić. Razem z partnerem prawdopodobnie możecie sprawić, że wasza relacja odzyska dawny blask i ponownie będzie dostarczać wam satysfakcji. Zacznijcie się komunikować i przeprowadźcie poważną rozmowę. Niech trwa tak długo, jak będziecie tego potrzebowali. Wasz związek z pewnością jest czymś, o co warto zawalczyć. Przecież kiedyś byliście razem szczęśliwi. Czasem drobne gesty mogą zmienić bardzo wiele na lepsze. Może się okazać, że rozwiązanie kryzysu jest prostsze, niż mogłoby się wydawać. Ważne, żebyście oboje potrafili dostrzec szansę na pozytywne zmiany. Możliwe, że już niedługo myśl: "nie jestem szczęśliwa w związku" po prostu odejdzie w zapomnienie. *** Szukasz miłości? Jesteś otwarty na nową znajomość? Chcesz poznać kobietę lub mężczyznę, który zmieni twoje życie - tylko teraz załóż darmowy profil w Sympatii. Emocje i rozmowy z ciekawymi ludźmi - gwarantowane! Źródło:
Nie jestem szczęśliwa sama ze sobą, czasem myślę, że lepiej gdyby mnie nie było. Przez Gość gość singielka, Sierpień 16, 2018 w Dyskusja ogólna
Nie jesteś szczęśliwa/wy w związku? Porozmawiaj!Brak szczęścia w związku – 20 częstych powodów W każdej relacji są lepsze i gorsze chwile. Co w momencie, gdy kocham go ale nie jestem szczęśliwa? W naszym artykule znajdziesz 20 najczęstszych powodów tego zjawiska! Nie jesteś szczęśliwa/wy w związku? Porozmawiaj! Relacje damsko-męskie bywają skomplikowane i to z różnych powodów. Nie jestem szczęśliwa w związku – tak mówi wiele kobiet, choć panowie również mają podobne odczucia. Pary przechodzą dobre i złe momenty, aczkolwiek nie powinniśmy odczuwać braku radości z bycia z kimś kogo kochamy. Jestem nieszczęśliwa w związku. Co dalej? Szczera rozmowa jest absolutną podstawą. Trzeba, jak najszybciej wyjaśnić sobie pewne kwestie na spokojnie. W tym momencie skupcie się wyłącznie na sobie i na pogawędce. Słuchajcie, pytajcie oraz rozwiązujcie nieporozumienia. Niekiedy nie jestem szczęśliwa w związku, bo są jakieś problemy. Koniecznie trzeba to jasno zasygnalizować drugiej osobie! Być może konieczne będzie przełamanie codziennej rutyny, czy ponowne rozpalenie „ognia”. Tak zwane ciche dni oraz kryzysy zdarzają się nawet w najlepszych relacjach. Ważne jest, aby dowiedzieć się, dlatego nie jestem szczęśliwy w związku. To pomoże nam zmienić coś na lepsze. Brak szczęścia w związku – 20 częstych powodów Kocham go ale nie jestem szczęśliwa. Dlaczego? Powodów może być naprawdę wiele. W naszym zestawieniu znalazło się 20 najczęstszych z nich: 1. Nie pokazujesz emocji Nie jestem szczęśliwy w związku, bo brak emocji. Masa osób ukrywa swoje uczucia i w ten sposób się ogranicza. Nie może bowiem doświadczyć radości, spełnienia, czy chociażby podniecenia. 2. Ciągle skupiasz się na tym czego brak Niestety, ale pogrążanie się w marzeniach, albo wręcz przeciwnie, ciągłe doszukiwanie się złych stron powoduje, że nie możesz cieszyć się ze związku. Zajmowanie się takimi rzeczami zdecydowanie oddala Cię od poczucia spełnienia w relacji! 3. W związku brak komunikacji Zrozumienie i szczerość to podstawa każdej relacji. Kiedy brak wam rozmów możesz spodziewać się tego, że poczujesz się nieszczęśliwa, niezrozumiana i w pewien sposób zaniedbana. 4. Żyjesz online Kanały social media i internet czasem idealizują życie. Jeśli zatracisz się w tym może to negatywnie odbić się na Twoim związku, bo będziesz uważać, że jest za mało idealny. Równie dobrze możesz za bardzo skupiać się na wirtualnej rzeczywistości niż na tej realnej. 5. Sama ze sobą nie jesteś szczęśliwa Masz trudną relację sama ze sobą, dlatego też nie będziesz szczęśliwa z kimś innym. Źle oceniasz sama siebie, nie widzisz żadnych pozytywów, poza tym wątpisz w prawdziwe intencje ukochanego. 6. Wzajemnie się ranicie Związek, który polega na ciągłym ranieniu się nie da spełnienia. Nieustanna „walka” tylko was unieszczęśliwia. 7. Codzienność przytłacza Z czasem rutyna wkrada się w związek i brak już porywów namiętności, a także spontaniczności. Zwyczajnie tęsknicie za początkami, gdzie wszystko było bajkowe. Jestem nieszczęśliwa w związku, bo nie zaakceptowałaś, że relacje się zmieniają, dojrzewają. 8. Brak wolności Wiele osób unieszczęśliwia fakt, że przez związek stracili oni wolność. Potrzeba czasem pobycia sam na sam, poświęcenia się swojej pasji, czy chwili na przemyślenia. Przysłowiowe oderwanie się od partnera pozwala dostrzec wszystko z innej perspektywy. To nic złego, że na moment potrzebujesz zmiany otoczenia, a bycie non stop wspólnie może Cię przytłaczać. 9. Zła historia Wielokrotnie piętno poprzednich związków nie pozwala nam cieszyć się z obecnego. Emocjonalne rany wracają, jak bumerang, bo nie poradziłaś sobie z cierpieniem. Warto wszystko przepracować nim zaczniesz nową relację. 10. Partner jest zamknięty w sobie Ktoś może być nieśmiały bądź wycofany, ale w związku mimo wszystko powinien otworzyć się na drugą osobę. W momencie, gdy wciąż pozostaje w swojej „skrupię” nie pozwala się zbliżyć, a bez tego relacja nie będzie szczęśliwa. 11. Różnice Czasami brak szczęścia w związku jest spowodowany różnicami, które was dzielą. Nie jesteście wobec tego w stanie dobrze się zgrać, nie mówiąc o pójściu na kompromisy. 12. Brak poczucie bezpieczeństwa Tak naprawdę kobieta, jak i mężczyzna potrzebuje w związku czuć się bezpiecznie. Kiedy brak tego to automatycznie pojawia się niepewność, która rani i unieszczęśliwia. 13. Jesteś w związku z narcyzem Osobowość narcystyczna jest specyficzna, a relacje z takim człowiekiem mało kiedy są udane. Kiedy Twój partner jest narcyzem sprawia Ci ból, nie liczy się z Twoim zdaniem, a nawet manipuluje Tobą. 14. Brak czułości Z czasem związek się zmienia, dlatego jest zdecydowanie mniej porywów namiętności. Dla niektórych jest to przyczyna poczucia braku szczęścia. Oczekują oni bowiem kreatywności, zainteresowania partnerem oraz więcej czułości. 15. Nuda Codzienna rutyna bywa przytłaczająca, podobnie jak zwyczajne znudzenie się kimś. To normalne, że z czasem druga osoba nie wydaje nam się już taka interesująca i tajemnicza. To prowadzi do jeszcze większego zniechęcania, a powinno raczej motywować do większego zaangażowani oraz urozmaicenia życia. 16. Brak zaangażowania Na początku relacji każda ze stron stara się i to bardzo, a potem wielu zapomina, że bez względu na etap znajomości trzeba się tak samo angażować. Inaczej poczucie szczęścia minie! 17. Kłopoty Problemy powinno rozwiązywać się od razu, z niczym nie zwlekać, bo to pogarsza sytuację. Z czasem kłopoty się nawarstwią i zabiorą szczęście parze. 18. Czas razem Na początku zakochania para jest wręcz nierozłączna. We wspólnej codzienności stopniowo oddalają się od siebie, a to jest jednym z powodów braku szczęścia. Trzeba dbać o wspólne spędzanie czasu. 19. Szacunek znika Brak szczęścia powoduje fakt, że w związku nie ma już szacunku i życzliwości. To wręcz fundament udanej relacji! 20. Zazdrość Zazdrość jest dobra o ile jest w rozsądnych dawkach. Zaborcza powoduje tylko zranienie partnera ciągłymi podejrzeniami. Na dłuższą metę taka sytuacja jest bardzo męcząca. Dziennikarka, blogerka – pozytywnie zakręcona na punkcie mody i urody. Uwielbiam pisać i dzielić się wiedzą z innymi.
Jestem szczęśliwa, bo mogę słuchać śpiewu ptaków. Jestem szczęśliwa, bo nie urodziłam się w czasie wojny i nie muszę martwić się o to że nie będziemy mieć jutro co jeść. Jestem szczęśliwa, gdy widzę uśmiechniętych ludzi. Jestem szczęśliwa, gdy sprawiam komuś radość drobnymi, ale bezcennymi rzeczami.
Od pewnego czasu nic się nie zmienia? Z dnia na dzień jest coraz gorzej? Mamy dla was pomoc. Relacja małżeńska jak każda inna potrzebuje odpowiedniej pielęgnacji. Najpierw przychodzi naturalnie ze względu na zakochanie i emocje. Pierwsze miesiące małżeństwa można przyrównać do "chodzenia w różowych okularach". Potem wiele spraw powszednieje, nie zauważamy wszystkiego, mijamy się w codziennych obowiązkach, brakuje nam czasu. Jak o to zadbać? Jak znaleźć odpowiednie narzędzia, które pomogą nam podreperować małżeństwo? Wspólnota małżeństw z Warszawy wychodzi z propozycją. Od października do maja w każdą niedzielę będzie pojawiać się jedno wyzwanie małżeńskie, dzięki którym wasze małżeństwo może na nowo rozkwitnąć. Pierwsze wyzwanie skupia się na pielęgnowaniu dobrych wspomnień. Poniżej publikujemy jego treść: Pomyśl o najpiękniejszych chwilach z Waszego wspólnego życia. Możesz wziąć album ze zdjęciami, stare nagrania lub pamiątki z podróży. Przygotuj zeszyt (minimum 32 kartkowy) a następnie zapisz w nim wszystkie dobre wspomnienia. Nie musisz pisać wypracowań, wystarczy kilka, kilkanaście punktów. Jeśli pojawi się chwila zwątpienia, te notatki będą cennym źródłem inspiracji. Kolejną pomocą w kryzysie może stać się poniższy filmik o. Adama Szustaka OP. - Nawet w dobrych, świętych, fajnych małżeństwach ludzie się ranią - podkreśla kaznodzieja. Podpowiada małżonkom, co zrobić, kiedy tak mocno się poranią, że cokolwiek trudno jest już naprawić. Mówił: "zróbcie następującą rzecz: dajcie komuś dzieci pod opiekę, znajdźcie wolny weekend, wyjeźdzcie gdzieś i zróbcie następującą rzecz". Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.
Jeżeli nie będzie im pasować, będą traktować ją czy jego jako rabusia, który zabiera im ukochanego syna lub córkę. Czyli będą przeżywać stratę. Stąd rodzą się pretensje i pojawia się ponura radość, gdy dziecku nie wiedzie się w jego małżeństwie. Z tych też powodów inicjatywy rozwodów często wychodzą od rodziców.
Czy małżeństwo bez dzieci może być szczęśliwe? Najchętniej zapytałabym o to Iris Apfel, ale stuletniej damie, mistrzyni dizajnu i ciętej riposty, nie wypada zadawać tak oczywistych pytań. Zresztą, pewnie odpowiedziałaby coś w stylu: „Jeżeli wybranek jest fajny i lubi się przytulać, to w czym problem?”. Albo: „Jeśli nie ubierasz się jak inni, nie musisz żyć jak oni”. Carl Apfel na pewno lubił się przytulać, bo Iris przeżyła z nim 67 lat. Bez dzieci. W idealnej harmonii. Czy trzeba lepszego dowodu na to, że małżeństwa bez dzieci mogą być zgodne, długowieczne i szczęśliwe? O wyższości rodziców nad nierodzicami A jednak bezdzietne pary wciąż traktowane są podejrzliwie. Ileż razy słyszałam, że małżeństwo bez dzieci to nie rodzina! Ba, znany prawicowy komentator mawia o nas „podwójni single”. To wyjątkowo głupie i podłe! Nikt nie ma prawa certyfikować naszych uczuć! Skoro czujemy się rodziną – jesteśmy rodziną! I kropka. Owszem, pod pewnymi względami jest nam łatwiej niż parom z dziećmi. Mamy dużo więcej czasu dla siebie, więcej swobody i zawsze wolną chatę. Są jednak pułapki. Po pierwsze – nie mamy dożywotniego powodu, by być razem. Musimy go nieustannie updatować i dbać o to, by nie przeminął z wiatrem. Po drugie – czasami brakuje nam dyżurnego tematu rozmów. Gdy gęstnieje cisza, nie rozładujemy jej sakramentalnym pytaniem: „A co tam u Marysi w szkole?”. Musimy więc pamiętać, by w domu – obok świeżych bułeczek – pojawiały się również świeże i ciekawe tematy do przegadania. Iris Apfel mawia Jeżeli nic cię nie interesuje, nie jesteś interesujący. Po trzecie – nie mamy „oficera łącznikowego”, który w czasie burzy, gdy jeszcze trwają wyładowania elektryczne, uśmiechnie się, zrobi rozkoszną minkę i ocali nasz świat przed małą apokalipsą. Sami musimy się ratować. Po czwarte – mając wolny czas i wolną chatę, zapominamy, jakie to cenne. Małżeństwa z dziećmi muszą się nakombinować, żeby wyskoczyć na romantyczną randkę. A jak już im się to uda, wyciskają tę randkę jak cytrynę, bo wiadomo – kolejna okazja prędko się nie powtórzy. Bezdzietne pary powinny sobie stale przypominać, że to, co wydaje się zwyczajne, jest wyjątkowe. I trzeba to celebrować. Po piąte – przechodzimy mniej testów zderzeniowych. Wiadomo, dzieci to kryzysy, frustracje, nieprzespane noce, choroby i problemy. Każda taka „awaria systemu” to doskonały sprawdzian dla dwojga. Dlatego bezdzietne pary od czasu do czasu powinny się przetestować. Żeby po latach spędzonych razem nie dociekać głupio: „Kim jest ten rozczochraniec obok mnie?”. Do tej krótkiej instrukcji Iris Apfel dorzuciłaby pewnie jeszcze poczucie humoru. I słusznie, nie da się przeżyć sześćdziesięciu lat z drugim człowiekiem, biorąc wszystko na poważnie. Iris i Carl uwielbiali się bawić, podróżować, mieli mnóstwo szalonych pasji… Byli radośni i spontaniczni jak dziesięcioletnie brzdące! I może to jest najlepsza recepta na szczęśliwe małżeństwo bez dzieci? Sami bądźcie jak dzieci, a nigdy się sobą nie znudzicie:) Foto: Luiza Różycka
Jeśli nie jesteś gotowa na ostateczne zerwanie – pomyśl o czasowej separacji w związku. Dzięki temu będziesz mogła się przekonać, jak czujesz się mieszkając bez partnera. Na pewno pomoże ci to podjąć decyzję o zdecydowaniu się, co zrobić dalej z tym związkiem.
- Mąż nie pije, nie bije mnie, pracuje, a ja każdego dnia marzę o tym, żeby uwolnić się od niego. Wyjść z domu i nigdy nie wrócić. Czasami myślę: żeby chociaż mnie zdradził, miałabym jakiś pretekst, żeby wystawić mu za drzwi walizki. A tak muszę pchać ten wózek - mówi Zosia. Maciek czasami nawet się stara. Kiedy Zosia wydziera się, że znowu cały dom na jej głowie, że już nie ma siły, on robi obiad - placki ziemniaczane, bo niczego innego nie potrafi. A ona nienawidzi placków ziemniaczanych, tak jak całego swojego życia. Był podróżnik, został fleja Maćka poznała w maturalnej klasie. Zaczęła studiować polonistykę, a jego wciąż gdzieś gnało. Lubił Wschód, mieszkał w Moskwie i we Lwowie, mówił, że jeszcze tylko tam są szczerzy prawdziwi ludzie. Czasami jechał do pracy w Niemczech, a jak udało mu się coś zarobić, wydawał na kolejne podróże po Azji i Indiach. Dwa razy do roku wpadał do Polski i do Zosi. A ona zawsze była dla niego. Snuł plany, że napisze "Alternatywny przewodnik po Azji". Słuchała o jego przygodach i marzyła, że jak tylko skończy studia, to wyjadą gdzieś razem. Po sześciu latach tułaczki podjął decyzję, że zostaje w kraju. W końcu mogli być razem. - Myślałam, że nieba liznę ze szczęścia. Mówił, że ma dość bycia wszędzie gościem, że potrzebuje domu i swojego miejsca, że zacznie pisać książkę. Wyobrażałam sobie, jaki cudowny dom będziemy mieli, jak robię co niedziela serniki, pijemy dobre wino i rozmawiamy godzinami - mówi Zosia. Nigdzie nie wyjechali, książki też nie napisał, a Zosi robi się niedobrze na samą myśl o tym, że jeszcze i serniki musiałaby piec. Najpierw na świat przyszedł Igor, a potem Lenka. Maciek z niezdaną maturą pracuje w fabryce mebli. Zosia uczy polskiego w szkole podstawowej. Zamieszkali w wynajętym mieszkaniu, bo na własne ich nie stać. Musi się dobrze zastanowić, jak zaplanować wydatki na miesiąc, żeby starczyło do pierwszego. Maciek nie ma głowy do pieniędzy, bo to "dusza artystyczna". Igor ma pięć lat, Lenka cztery. Zosia odprowadza dzieci do przedszkola, leci do pracy, odbiera, bo zazwyczaj wcześniej kończy niż mąż, robi obiad, a potem kolację. I tak codziennie. Nawet nie chce żyć losami serialowych bohaterów, jak jej koleżanki. Własnych problemów rodzinnych ma powyżej uszu. Co się stało z naszą miłością? - Mój mężczyzna wiecznie łazi w rozciągniętych gaciach. Nigdy zbytnio nie dbał o swój wygląd, ale o ile w przeszłości można było określić to ciekawym image'm trampa, dziś jest już tylko fleją. Nie ma Maćka, którego kochałam, nie wiem, czy kiedykolwiek był, może kochałam tylko swoje wyobrażenia podróżnika-pisarza - zastanawia się Zosia. Anna Mochnaczewska-Dzik, psycholog i psychoterapeutka z warszawskiej Specjalistycznej Poradni Rodzinnej Ds. Przeciwdziałania Przemocy, widzi kilka powodów, dla których małżeństwo rozczarowuje. Jednym z nich jest rutyna. Wcześniej był czas na rozmowy i kino. Kiedy na świecie pojawiają się dzieci, przybywa obowiązków, partnerzy są zmęczeni i nie znajdują już czasu dla siebie. Kiedyś starali się sobie podobać, a teraz dopada ich rzeczywistość – niejednokrotnie widzą się w gorszym stanie fizycznym i psychicznym. Brakuje podekscytowania, jakie było przed ślubem. Zaczynają żyć obok siebie, trochę jak znajomi. - Innym powodem mogą być nasze projekcje na temat partnera, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Dzieje się tak szczególnie w sytuacji, kiedy bardzo zależy nam, żeby z kimś być, założyć rodzinę. Wtedy jesteśmy w stanie idealizować drugą połówkę, przymykać oko na wady, wyolbrzymiać zalety, mamy tzw. "klapki na oczach". Nawet jeśli przyjaciele mówią, że nie pasujemy do siebie, to trzymamy się własnych wizji za wszelką cenę. A kiedy "klapki" opadają, mamy wspólny dom, dzieci a rozstanie nie jest już takie łatwe. Z drugiej strony, często tak bardzo chcemy podobać się partnerowi, czy partnerce, że zakładamy maski, udajemy lepszych niż jesteśmy w rzeczywistości. A kiedy maska znika, okazuje się, że tak naprawdę wzajemnie się nie znamy. To prowadzi do rozczarowania z obu stron - mówi Anna Mochnaczewska-Dzik. Hollywoodzki film bez happy endu Maciek wraca coraz później. Coraz częściej wychodzi na piwo z kolegami. Zosia nie robi mu awantur, bo póki daje pieniądze na życie, to w ogóle ją to nie obchodzi. - Myślę, że nie zaryzykuje romansu, brakuje mu jaj. Lubi brylować. A w moich oczach nie ma już podziwu dla niego. Nie będzie mi przecież opowiadać o podróżach, o których słyszałam już ze sto razy. I tak wiem, że nie odejdzie. Gdzie będzie miał lepiej? Będzie siedział mi na karku do końca życia. Nie mam odwagi, żeby z się z nim rozstać. Nasze rodziny się przyjaźnią. Nie zrozumieją mojej decyzji. Z jednej pensji nie utrzymam domu. Nie chcę, żeby moje dzieci wychowywały się bez ojca, widzę jak bardzo lgną do niego - mówi Zosia. Czasami tylko Zosia boi się, że pewnego dnia nie będzie miała siły wstać z łóżka, ubrać się, zaprowadzić dzieci do przedszkola, pójść do pracy itd. Tak samo, jak boi się, że kiedyś nie starczy jej sił, żeby do tego domu wrócić. Wtedy myśli, że jest wyrodną matką, bo co te dzieci są winne. Robi Maćkowi awanturę, że jest życiowym niedojdą, że wszystko na jej głowie, że do końca życia będą mieszkali w wynajętym mieszkaniu, a on w milczeniu zabiera się za smażenie placków ziemniaczanych. I tego milczenia też nie może znieść. Mąż Teresy jest przedsiębiorczy i pracowity, ale ona też codziennie rano wstaje jeszcze tylko dla dzieci. Mają dwie córeczki, mieszkają w dużym domu na obrzeżach miasta, każde z nich ma własny samochód. Pamięta z dzieciństwa, że czuła się upokorzona, jak dostawała ciuchy po ciotecznej siostrze, które zawsze były na nią nieco za duże. Wtedy myślała, że jej dzieci nie będą musiały nosić starych łachów po starszym rodzeństwie. Nie muszą, bo mają wszystko, co tylko sobie wymarzą. Tylko z tej samotności czasami chce jej się wyć.* Taki dobry zięć Kamil pierwszą firmę założył jeszcze na studiach. Razem z kolegą handlowali komputerami: kupowali części składali i sprzedawali na aukcyjnych portalach internetowych. Sam na siebie zarabiał, bo jego rodziców nie było stać na pomoc dla syna. Oboje mieli problemy z alkoholem. Kamila wychowała babcia, która wciąż powtarzała, że on musi żyć inaczej. Teresa skończyła historię, zaczęła pracę jako sekretarka w jednym z urzędów. Kamil skończył filozofię, ale założył firmę komputerową, która szybko się rozrastała. Pobrali się zaraz po studiach. Wesele urządzili za własne pieniądze, na starcie kupili mieszkanie na kredyt i samochód. A w domu Teresy wszystkiego zawsze brakowało. Ojciec zginął w wypadku, jak miała roczek, a jej brat trzy latka. Jechał pijany samochodem, nie wyrobił na zakręcie, uderzył w drzewo. Matka pracowała w szkole podstawowej jako intendentka, nigdy jej nie było w domu, bo dorabiała sprzątaniem. - Moja mama była zachwycona Kamilem, powtarzała jaki to przedsiębiorczy, mądry chłopak, który wyrwał się z alkoholowej rodziny. Dzisiaj widzę, że z niczego się nie wyrwał, wpadł tylko w inny nałóg - pracoholizm. I ja - świetna uczennica, świetna studentka i perfekcyjna pani domu. Wszystko jak z hollywoodzkiego filmu, tylko happy endu zabrakło - mówi Teresa. Samotna pani wielkiego domu Kiedy siedem lat temu urodziła się Asia, a dwa lata później Marcysia, Teresa nie wróciła do pracy. Wspólnie z mężem ustalili, że jej zarobki niewiele wnoszą do ich budżetu, więc lepiej będzie jeśli zajmie się domem i dziećmi. Dom błyszczał, obiad dymił na stole, nie ziemniaki i kotlet mielony, ale szpinak pod beszamelem, zupa cytrynowa i sałatka z rukoli. Dzieci miały odrobione lekcje i bajkę wysłuchaną 20 minut codziennie, bo "cała Polska czyta dzieciom". Miała dla nich tyle czasu, ile potrzebowały. Wszystko było inaczej, niż w jej domu rodzinnym. Tylko czuła, że jej samej jest coraz mniej. - Kiedyś mi się śniło, że dom robi się jak z waty, kurczy się i wchłania mnie - mówi Teresa. Kamil coraz więcej zarabiał i coraz częściej nie było go dla rodziny. A ona czuła się coraz bardziej samotna. Kiedy odwiezie dzieci do szkoły i przedszkola, zostaje sama w pustym domu. Łapie się na tym, że zapada się w jakiś bezwład. Siedzi i nawet boi się pomyśleć o czymkolwiek, bo i o czym, przecież nic nie robi, z nikim się nie spotyka, jest nikim. Nie chce jej się już nawet robić kaparów i homarów. Obierając marchewkę, pietruszkę i ziemniaki na zupę przypomniała sobie, że przecież chciała być naukowcem, robić badania i pisać książki. A jest samotną kurą domową w dresie, z kompletnie pustym życiem. - Chciałabym, żeby choć raz wrócił wcześniej, żeby z nim porozmawiać o dzieciach, żeby mnie przytulić. A on wali się na łóżko i zasypia. Jesteśmy małżeństwem 11 lat, a na wspólnych wakacjach byliśmy dwa razy, raz w Kątach Rybackich i raz w Bąbkach, bo on nie może przecież zostawić firmy - mówi Teresa. Pieniądze zamiast miłości Kiedyś Teresa powiedziała matce, że ma już tego wszystkiego dość. Ta ze zdziwieniem postukała palcem w czoło, bo przecież jej córka ma cudowne życie i z "tego dobrobytu w głowie jej się przewróciło". Teresa próbowała rozmawiać z mężem, ale on mówi, że nie rozumie, o co jej chodzi, bo przecież wypruwa sobie żyły, żeby im niczego nie brakowało. A jedyne co ona ma dla niego to ciągłe pretensje. Przestała nawet rozmawiać. - W dobrym związku jest miejsce na potrzeby dwóch osób. Warto mieć sferę, w której możemy się realizować, jakąś odskocznię, co nie zawsze jest łatwe w natłoku obowiązków. Najważniejsze jest jednak, żeby ze sobą rozmawiać, być dla siebie uważnymi i empatycznymi, wtedy łatwiej pokonać problemy, ustalić podział obowiązków. Bywa, że ludziom wydaje się, iż ta druga osoba powinna czytać w ich myślach. Umiejętność wyrażania myśli i uczuć wynosimy z domu. Jeśli w dzieciństwie byliśmy nie słuchani przez rodziców, nie nauczono nas jak okazywać sobie różne emocje, to nie będziemy umieli rozmawiać w życiu dorosłym. Wtedy zamiast rozwiązywać problemy, mnożą się niedomówienia. W pewnym momencie partnerzy mają poczucie, że mówią innymi językami i żyją w innych światach - mówi Anna Mochnaczewska-Dzik. Żeby załagodzić sytuację mąż Teresy wynajął pomoc do prowadzenia domu, ale Teresę drażniła obca osoba, której wciąż trzeba było mówić, co ma robić. Powiedział, żeby wzięła sobie z konta 2 tys. złotych, tylko na własne wydatki, rozerwała się. A ona nawet nie wiedziała, co ma zrobić z tymi pieniędzmi. - Mogłabym kupić sobie nowe ciuchy. Ale gdzie miałabym w nich chodzić? Między kuchnią, a pokojem dzieci? Wiem, że niejedna osoba, tak jak moja matka powie, że w mojej sytuacji grzech narzekać. A ja nigdy nie byłam taka samotna. Na forum, ktoś poradził mi, żebym poszła do psychologa, bo mam depresję. I co mu powiem? Że "z dobrobytu mi się w głowie poprzewracało"? Czasami chciałabym, żeby po prostu wszystko zniknęło - mówi Teresa. Anna Mochnaczewska-Dzik radzi, że jeśli para widzi, że związek już tylko ich niszczy, to należy się rozstać, zanim się znienawidzą. Rozstania zawsze są trudne. Często partnerzy mówią, że są ze sobą dla dzieci, ale zdaniem psycholog, dla dziecka lepiej jest, jeśli rodzice rozwodzą się w możliwie dobrej atmosferze, a potem umieją dojść do porozumienia w sprawach wychowawczych. Wtedy dzieci widzą, że pomimo rozstania dogadują się, mają nowe, dobre związki. Najgorszym rozwiązaniem jest życie w rodzinie, w której rodzince nienawidzą się, wciąż się kłócą. Wtedy dziecko nie ma żadnego dobrego wzorca budowania związku. - Kiedy małżonkowie, pomimo problemów, chcą być razem, pomóc może terapia małżeńska lub rodzinna. Jeśli nawet para zdecyduje się rozstać, to ma szansę zrobić to w zgodzie, w sposób dorosły i nauczyć się ze sobą rozmawiać. To bardzo ważne, jeśli mają dzieci i nadal muszą się kontaktować. Często dopiero na terapii uczą się siebie rozumieć. Nierzadko pierwszy raz po wielu latach wspólnego życia, mogą usłyszeć o tym, czego pragnie i co czuje ich partner - mówi Anna Mochnaczewska-Dzik.
W rzeczywistości między małżeństwem a związkiem partnerskim nie ma zbyt wielu różnic. Zarówno małżeństwo, jak i związek partnerski, funkcjonują na podobnych zasadach. Pary żyją razem, mieszkają razem, mają najczęściej wspólny budżet, spędzają ze sobą czas. Obowiązują ich zasady wierności, lojalności, poczucia
Witam, krytycyzm wobec innych może być budujący jeżeli tyczy zachowania, sytuacji na które mamy realny wpływ. Trudno reagować na uwagi że jest się np. niskim. Jeżeli partner krytykuje Panią w kontekście tuszy, robi brzydkie uwagi dotyczące innych kobiet to jest to zachowanie mogące wskazywać na to, że jest to osoba pozbawiona wrażliwości, empatii, skupiona na sobie. Na początku starał się, a teraz ma Pani wrażenie że w związek angażuje się jedynie Pani. Proszę porozmawiać o tym z partnerem. Są Państwo młodzi, być może oczekiwania co do związku macie różne, różne potrzeby, rożne cele. Pozdrawiam serdecznie
- Nie obawiam się, że to wpłynie negatywnie na naszą rodzinę, jasne, że nie jestem szczęśliwa z takiego rozwiązania, ale gotowa jestem na jakieś wyrzeczenia, byleby swoim dzieciom zapewnić lepsze życie. Większym niebezpieczeństwem dla naszego małżeństwa było dalsze mieszkanie z rodzicami.
Jestem niedoskonała. Bywają dni, że widać to nadzwyczaj mocno. Czasem ciężko się z tym pogodzić, ale z faktami nie ma co dyskutować. Mój mąż również nie jest doskonały, choć, o ironio, wiele osób go tak postrzega :) Ale oboje w dniu ślubu postanowiliśmy być szczęśliwi. Nie rok, nie 5, ale już zawsze. Razem. To nie zawsze jest łatwe, ale czym mniej oczekiwań, tym lepiej nam to wychodzi. Jak być szczęśliwym w małżeństwie, pomimo upływu lat? Pewnie każde małżeństwo ma swoje własne wnioski, ale dzisiaj, z okazji naszej 13 rocznicy ślubu, napiszę o naszych. Na początku jest tak, że mamy marzenia o wiecznym szczęściu. O życiu jak w bajce. Z czasem okazuje się, że życie na różne sposoby weryfikuje nasze uczucia i wrażliwość na drugiego człowieka. Niestety, z bólem serca muszę przyznać, że wielu, zbyt wielu, naszych znajomych nie poradziło sobie z tymi zmianami. Zawsze, kiedy dowiaduję się, że ktoś się rozstał, czuję w sercu ból. Bo wielu tym sytuacjom można było po prostu zapobiec. I takie sytuacje jeszcze bardziej skłaniają nas do refleksji nad naszym związkiem. Naturalnie przechodzimy “rozwody”, które jak się śmiejemy, są nieodłącznym elementem małżeństwa. Ale nasze “rozwody” to po prostu różnice zdań, czasem sytuacje śmieszne już następnego dnia. Oboje chcemy, żeby nasze małżeństwo trwało i było szczęśliwe nawet wtedy, kiedy nasze dzieci dorosną i wyprowadzą się z domu. Dlatego jesteśmy przede wszystkim mężem i żoną. To czasem bardzo trudne kiedy ma się już dzieci. Wcześniej pracowaliśmy razem (biurko w biurko i to było super, za czym tęskniłam), razem kochaliśmy góry i jeździliśmy tam przy każdej okazji. Razem chodziliśmy na zakupy itd. Teraz już wielu z tych rzeczy nie robimy razem. Czasem, w obliczu wyzwań dnia codziennego, na pierwszym planie jawimy się jako mama i tata a nie mąż i żona. Oczywiście chcemy być najlepsi w tych rolach, jak tylko możemy. Ale też bardzo staramy się nadal mieć czas tylko dla siebie. Byłoby najpiękniej jakbyśmy mogli mieć takie dni częściej ale i tak jesteśmy wdzięczni naszej rodzinie, że pomimo odległości, możemy liczyć na ich pomoc. Dzięki temu planujemy swoje randki. Tak, dobrze czytacie. Lubimy ten czas nazywać randkami. Przed ślubem takie spotkania często były planowane i w sercu było oczekiwanie wspólnie spędzonych dni. Teraz czuję podobnie. Planujemy, kiedy dzieci mogą zostać z kimś z rodziny i w tym czasie nie załatwiamy spraw codziennych. Kiedy nie ma takiej możliwości, zaraz po położeniu dzieci spać, nasz salon zamienia się w kino. Ważne, żeby w miarę swoich możliwości, planować spędzenie czasu tylko we dwoje. Super, jeśli super tata jest nadal fajnym mężem. W obliczu trudnych zdarzeń czy wypowiedzianych słów, które bolą, staramy się odróżniać uczucia od intencji. To chyba najtrudniejsze dla mnie. Czasem bardzo łatwo to ze sobą pomylić. Ale wciąż się uczymy. Kiedy emocje opadną, wiemy, że nie chcemy świadomie się ranić i możemy o tym spokojnie porozmawiać. Nie potrafimy mieć cichych dni, raczej dwie głośne chwile. Analizujemy swoją przeszłość. Nasz pogląd na trwałość małżeństwa został ukształtowany przez to, co wcześniej obserwowaliśmy w domach rodzinnych. Oboje mamy pod tym względem dobre wzorce. Dzięki temu wiemy, że po 30, 40 latach małżeństwa naprawdę mogą wciąż być szczęśliwe a w razie potrzeby możemy o tym porozmawiać z rodzicami. Ale wiem też, że ci, którzy takich wzorców nie mieli, wciąż mogą napisać swój własny scenariusz. Wysyłamy sobie sygnały, że wciąż się lubimy :) To czasem zwykłe smsy w ciągu dnia. Czasem krótki telefon z pytaniem jak się czujesz, co u ciebie. Taki sygnał “jesteś dla mnie ważny”. Wysyłamy sobie swoje zdjęcia. Takie drobne gesty, a naprawdę mówią wiele. Wiemy, że po prostu o sobie myślimy. Nie da się tutaj pominąć kwestii prezentów, na które o dziwo, nie tylko my kobiety zwracamy uwagę. Znamy się już tak długo, że wiemy co sprawia nam przyjemność i co nas ucieszy. Ja na przykład uwielbiam kwiaty i biżuterię (zaskoczenie, prawda? :)) a Małżu kocha zegarki. Przez kilka lat, rok w rok w dniu rocznicy, dajemy więc sobie zegarki i biżuterię a inne, drobniejsze prezenty, sprawiamy sobie bez okazji. Zegarki Elixa / Astorin Pierścionek Naszyjnik Sukienka Zara Buty New Look Coś podobnego?czy małżeństwo może być szczęśliweJak być szczęśliwym w małżeństwiemałżeństworocznicarocznica ślubu
. 9tjtomo0xm.pages.dev/1259tjtomo0xm.pages.dev/5269tjtomo0xm.pages.dev/5439tjtomo0xm.pages.dev/2399tjtomo0xm.pages.dev/4069tjtomo0xm.pages.dev/8869tjtomo0xm.pages.dev/4399tjtomo0xm.pages.dev/479tjtomo0xm.pages.dev/5599tjtomo0xm.pages.dev/5529tjtomo0xm.pages.dev/819tjtomo0xm.pages.dev/8209tjtomo0xm.pages.dev/1009tjtomo0xm.pages.dev/1899tjtomo0xm.pages.dev/247
nie jestem szczęśliwa w małżeństwie